Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zetor65 z miasteczka Sławków. Mam przejechane 5008.23 kilometrów w tym 1611.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.44 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy zetor65.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:161.00 km (w terenie 30.00 km; 18.63%)
Czas w ruchu:06:42
Średnia prędkość:24.03 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:161.00 km i 6h 42m
Więcej statystyk
  • DST 161.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:42
  • VAVG 24.03km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Kross Level A6
  • Aktywność Jazda na rowerze

Złoty Potok z chlopakami z forumrowerowe.org

Niedziela, 6 listopada 2011 · dodano: 06.11.2011 | Komentarze 3

Wstałem tego dnia o 6:30 aby zdążyć się przygotować do wycieczki, przygotowałem rower i punkt 7:00 wyjechałem z domu, aby na 7:30 dotrzeć na miejsce w którym umówiłem się z Krzychem, oczywiście na gg, źle się zrozumieliśmy i czekałem pod złym LHS-em, Krzysiek zadzwonił i powiedział że chodziło mu o ten na Grońcu, wiec narzuciłem tempo i cisnę na Groniec do Krzycha, spotkaliśmy się i stwierdziliśmy że mamy poślizg czasowy, wiec wrzuciliśmy niskie biegi i ciśniemy na Pogorie III gdzie chłopaki mają na nas czekać, co się okazuje , któryś z chłopaków bodajże Jacek łapie panę i także mają poślizg czasowy, dojeżdżamy do Pogorii gdzie chłopaki już czekają, na szczęście nie długo bo z tego co mówili to z 5min. Następnie wszyscy ruszamy terenami za Krzychem w strone Ujejsca, co nie każdemu przypasowało, mnie osobiście to odpowiadało bo lubię taki teren, a też jechałem tamtędy niejednokrotnie. Mijamy cmentarz w Ujejscu i jedziemy dalej, dojeżdżamy do trasy i przejeżdżamy ją. Następnie znowu wjeżdżamy w las. Tutaj, po jego minięciu przedzieramy się przez krzaki i rów aby dostać się pod most trasy S1, tutaj każdy coś przekąsił, napił się i ruszamy dalej w stronę Siewierza, gdzie zaczynamy współpracować ustawiając się w sznurku i dając zmiany aby każdy mógł odpocząć i w miarę szybko jechać, tutaj utrzymywaliśmy prędkości rzędu 35km/h, takim tempem dolatujemy do Urzędu Gminy w Myszkowie, gdzie robimy totalny popas i orientujemy się że w tyle został Andrzej z Jackiem(Krzychu prezentuje nam jak elegancko kopca mu się hample :D), oni docierają po chwili, i ruszamy dalej, na początku tempo lekkie aby znów się rozgrzać, następnie wchodzimy na stare prędkości rzędu 35km/h tak ciągniemy aż do Złotego Potoku gdzie jest cały czas z góry, zatrzymujemy się przy źródełkach i robimy kilka fot.



Następnie jedziemy prosto do Złotego Potoku i zatrzymujemy się przy starym remontowanym dworze, przy którym rosło ciekawe drzewo :D Tutaj oczywiście popas.



Kręcimy się jeszcze trochę po Złotym i wjeżdżamy na czerwony szlak(chyba) na którym jest totalna masakra i jest nieprzejezdny(zwalone drzewa, wystajace korzenie itp.) z racji tego trzeba było prowadzić lub nieść rower.


Szlakiem udaje nam się dostać do drogi i dojeżdżamy do rozjazdu na którym Krzyski i Tomek jada na Mirów/Bobolice i wracają pociągiem z racji tego że było już późno i mieliby problem z powrotem, natomiast Ja,Andrzej oraz Jacek, wlatujemy na asfalt i po przejechaniu dosłownie kilkunastu m, w dziwnych okolicznościach ląduje na Jacku :D Okazało się że Andrzej hamował bo coś tam było z licznikiem, Jacek też zdążył a że ja się zapatrzyłem, lekko uderzyłem w Jacka, nic się nie stało ani mnie ani Jackowi, nawet na rowerze ustałem choć jechałem kilka m na przednim aby uniknąć kolizji zdążyłem odbić i uderzyłem rogiem i ręką w sakwy. Później terenem i asfaltami do jakiegoś miasteczka w którym zrobiliśmy przerwę na uzupełnienie plynów.


Następnie Siewierz-Dąbrowe Górnicza gdzie robiąc rundkę na pogoriach Jacek z Andrzejem patrząc na samolot spowodowali krakse, Jacek uderzył w koło Andrzeja, totalnie stracił panowanie i przy 30km/h uderzył o asfalt, nic się takiego nie stało oprócz kilku siniaków i paru dziurach. Dojechaliśmy do molo, pogadaliśmy chwile i rozjechaliśmy się do domów gdzie ja jadąc przez miasto wyjechałem na DK94 aby zapierniczać do domu by zdążyć przed zmrokiem, pod słynnym taśmociągiem totalnie zaczyna brakować mi prądu i zaczyna się walka ze swoim organizmem, na szczęście jakoś do tego domu dojechałem choć nie ukrywam że gdybym mieszkał trochę dalej, byłby problem :D Ale miałem do tego prawo po 160km :D